W drugiej połowie listopada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przedstawił do konsultacji projekt programu dopłat do zakupu, leasingu i wynajmu długoterminowego aut elektrycznych dla osób fizycznych.
Nowy program musi zostać uruchomiony, ponieważ dotychczasowy program „Mój elektryk” w zasadzie już nie funkcjonuje, ponieważ NFOŚiGW z dniem 1 września 2024 roku wstrzymał nabór wniosków w ścieżce leasingowej. W nowym programie, wsparcie zakupu, leasingu, wynajmu długoterminowego pojazdów zeroemisyjnych kategorii M1 ma być finansowane ze środków Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). Na nowy instrument wsparcia, w kamieniu milowym dla działania E4Ga, przyznano kwotę 373 750 000 euro (ponad 1,6 mld zł).
W pierwszej kolejności w uwagach podnieśliśmy brak możliwości uzyskiwania wsparcia przez osoby prawne, w tym w szczególności osoby prawne prowadzące działalność gospodarczą, uznać należy za bardzo złe rozwiązanie. Według powszechnie dostępnych danych rynkowych, około 70% zakupów nowych pojazdów w Polsce jest dokonywane przez osoby prawne, w tym ogromnej większość są to firmy.
Jeżeli twórcy programu komunikują że program miałby opiewać na łączną kwotę 1,6 mld zł, a wsparcia miałyby nie otrzymywać osoby prawne, to w czasie na jaki program został założony, kwota ta nie będzie mogła zostać wydana, ponieważ wśród samych tylko osób fizycznych nie ma i nie będzie w tym czasie aż tak dużego popytu na samochody elektryczne. Będzie to rodzić nie tylko konsekwencje prawne związane z wydatkowaniem środków Krajowego Planu Odbudowy, ale również konsekwencje wizerunkowe. Pionierami elektromobilności są w Polsce przede wszystkim firmy i w pierwszej kolejności to one będą wyposażać w pojazdy elektryczne swoje floty samochodów. W związku z tym brak możliwości uzyskiwania wsparcia przez osoby prawne uznać należy nie tylko za niedopatrzenie, ale wręcz za zaprzeczenie idei całego programu.
W drugiej kolejności wskazaliśmy, że program powinien również obejmować pojazdy używane. Zostało to poprzedzone konsultacjami z dealerami, gdzie ogromna większość wskazała, że dopłaty powinny obejmować także eletryki z drugiej ręki. W naszych uwagach wskazaliśmy, że możliwość dopłat powinna być limitowana wiekiem pojazdu oraz stopniem wydajności baterii, tak ażeby wsparcie nie obejmowało starych pojazdów elektrycznych z których “korzyść ekologiczna” będzie dyskusyjna.
W chwili obecnej mamy do czynienia z sytuacją, w której używane pojazdy elektryczne bardzo szybko tracą na wartości. Spowodowane jest to przede wszystkim dynamicznym rozwojem technologii napędów bezemisyjnych. Jednocześnie rynek używanych aut elektrycznych cechuje bardzo ograniczony popyt ze strony klientów. Tym samym, stworzenie programu wsparcia dla samochodów używanych uznać należy za pożądane narzędzie, które ten popyt wykreuje. Wskazaliśmy także, że dużo łatwiej jest klientowi sprzedać nowy samochód elektryczny, w sytuacji gdy będzie on miał pewną gwarancję, że cena tego pojazdu nie będzie aż tak drastycznie spadać i będzie możliwość że sprzeda ona swój pojazd łatwiej poprzez istnienie programu wparcia dla samochodów używanych. Kolejnym ważnym argumentem jest to, że jeżeli wsparcie miałoby pozostać tylko dla osób fizycznych, to w programie pozostanie duża część środków które nie zostaną wydane. Jeżeli zatem nie byłoby możliwości objęcia wsparciem osób prawnych, to zasadne jest przeznaczenie tych środków na program w zakresie aut używanych.
Kolejna uwaga dotyczyła limitu przebiegu auta kwalifikującego się do wsparcia i tego co rozumiemy jako samochód nowy. Zaproponowane warunki programu są w tym zakresie niespójne. W związku z tym zaproponowaliśmy, że żeby kwestię tę jednoznacznie uregulować, należy odwołać się do przepisów o podatku VAT, które jako pojazd nowy uznają taki o przebiegu nie większym niż 6000km i nie starszy niż 6 miesięcy. Z punktu widzenia dealerów samochodów najważniejsze jest, żeby wsparcie otrzymywały nowe pojazdy zarejestrowane, w tym pojazdy demonstracyjne. Z uwagi na fakt, że wciąż wielu Polaków nie jest przekonanych do samochodów elektrycznych, bardzo ważne jest umożliwienie im kontaktu z takim autem i odbycie jazd testowych, w tym także udostępnianie pojazdów elektrycznych nawet na kilka dni, które być może ci klienci (ten konkretny egzemplarz) następnie kupią. Uważamy, że bardzo złym rozwiązaniem w poprzednim programie było wyłączenie z niego pojazdów zarejestrowanych, mimo że były to “fizycznie” pojazdy nowe. Producenci i importerzy pojazdów żeby pokazywać “sprzedaż” bardzo często wymagają od dealerów rejestrowania pojazdów na nich samych i jest to obecnie powszechne zjawisko rynkowe. Tym samym pula pojazdów w „samorejestracjach” jest bardzo duża. Dlatego konieczne jest umożliwienie uzyskania wsparcia przez pojazdy zarejestrowane, w tym demonstracyjne.
Ostatnia uwaga dotyczyła proponowanego limitu ceny pojazdu kwalifikującego się do programu w kwocie 225.000 złotych brutto. Kwota ta jest nieadekwatna do istniejących obecnie uwarunkowań rynkowych. Jest to limit który był ustalany w momencie układania warunków poprzedniego programu (tj. w czerwcu 2021) i według ówczesnych cen samochodów. Przez ten czas ceny pojazdów elektrycznych znacznie wzrosły. Według danych Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar średnia cena ważona pojazdu elektrycznego kupowanego w Polsce wynosiła w czerwcu 2021 roku 189.660 złotych, podczas gdy obecnie wynosi ona już około 280.000 zł. Oznacza to, że przez ponad trzy lata obowiązywania programu liczba dostępnych modeli samochodów w ramach limitu określonego w programie „Mój elektryk” uległa istotnemu ograniczeniu. Kwestia ta była poruszana w korespondencji z Ministerstwem Klimatu i Środowiska w 2023 roku. Według posiadanych przez Związek Dealerów Samochodów danych, licząc dla całości rynku, w proponowanym limicie cenowym mieści się aktualnie około 30% oferty samochodów elektrycznych. Uważamy, że ażeby tak ważny dla rozwoju elektromobilności program mógł prawidłowo działać, jest to po prostu zbyt mały procent.
O dalszych postępach prac będziemy informować na bieżąco.