Jak informowaliśmy, Rada Unii Europejskiej 25 września 2023 roku przyjęła stanowisko negocjacyjne wobec projektu rozporządzenia dotyczącego normy spalania Euro7. Według tego stanowiska dopuszczalne wartości emisji dla samochodów osobowych i dostawczych miałyby zostać niezmienione. W przypadku autobusów i ciężkich pojazdów użytkowych dopuszczalne wartości emisji miałyby być niższe, a warunki testowe w porównaniu do Euro 6/VI nieznacznie dostosowane.
Z kolei 12 października 2023 roku, Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) w Parlamencie Europejskim przyjęła swoje stanowisko w tej sprawie. Zgodnie z nim standardy emisji spalin przewidziane w normie Euro6 samochodów osobowych i LCV miałyby zostać utrzymane aż do 1 lipca 2030 roku, natomiast do 1 lipca 2031 roku dla transportu ciężkiego. Czyli kolejno o pięć i cztery lata później względem propozycji przedstawionej przez Komisję Europejską w listopadzie 2022 roku.
Stanowisko ma zostać przyjęte podczas I posiedzenia plenarnego w listopadzie 2023 roku i będzie stanowić stanowisko negocjacyjne PE w sprawie ostatecznego kształtu prawodawstwa. Czyli będziemy mieli na stole dwa stanowiska różniące się nieco od siebie. Będą musiały one zostać uzgodnione z trzecim partnerem, czyli Komisją Europejską. Jeżeli „kibicujemy” utrzymaniu w jakimś stopniu silników spalinowych jak najdłużej, to stanowisko Rady Unii Europejskiej z września można uznać za korzystne, natomiast stanowisko komisji z Parlamentu Europejskiego uznać należy – wbrew medialnym przekazom – za coś zupełnie odwrotnego. Producenci samochodów już od dłuższego czasu wskazują, że mając na uwadze rok 2035 i zakaz rejestracji nowych aut spalinowych, wprowadzanie nowej normy Euro7 jest bez sensu i byłoby niewspółmierne do koniecznych do poniesienia kosztów. Propozycja z Parlamentu Europejskiego oznacza przesunięcie rygorystycznych norm w czasie – do roku 2030 i 2031 odpowiednio. W praktyce oznaczać to będzie zatem, że koncerny motoryzacyjne jeszcze szybciej, bo już przed końcem obecnej dekady będą zmuszone do podjęcia decyzji o zaprzestaniu produkcji aut spalinowych. No chyba że będą chciały prowadzić kosztowne R&I w celu dostosowania swoich spalinówek do norm Euro7, tak by móc dalej uzyskiwać homologację dla takich aut.